Swaćba, czyli nasz tradycyjny ślub słowiański [ZDJĘCIA] 0
 
 
 
Swaćba? Jak to zorganizowaliście? Skąd wiedzieliście jak ma przebiegać? Jak to wygląda? - Czyli pytania, które od sierpnia regularnie do mnie napływają.
Cóż, nie mogę opisać jak wygląda Swaćba u wszystkich, ale mogę powiedzieć, jak wyglądała u nas (i ewentualnie te, na których byłam). Choć rozumiem, że moja może wzbudzać emocje, ponieważ regularnie dzielę się zdjęciami. Mój ślub zainspirował mnie do powstania kolekcji sukni ślubnych. Do tego (na szczęście) powracający trend na słowiańskości, który sprawia, że ludzie marzą o zerwaniu z konserwatywną tradycją sztywnego ślubu i wesela, na rzecz czegoś bardziej "naszego". Dlatego postanowiłam zebrać wszystko co wiem w jedno miejsce.
 
Czym jest Swaćba? Jak przebiega? 
Niezależnie od kultury, szerokości geograficznej, wyznania, okresu w historii - ślub zawsze (w większym lub mniejszym stopniu) był ważnym wydarzeniem. Wiele kultur niezależnie od siebie rozwinęło swoje obrzędy i rytuały mające uczynić ten dzień wyjątkowym. Nie inaczej było z naszymi przodkami. Swaćba to staropolski, słowiański ślub, który prowadzi Żerca lub Swat.
 
Swaćba przebiega tak, jak życzą sobie tego młodzi, jak poprowadzi ją Żerca. Wiem, że pewnie wszyscy spodziewali się zasad z mistycznego zwoju odnalezionego w czasie wykopalisk w Lednicy, ale niestety nie tym razem. Najlepiej przyrównać ślub słowiański do ślubu humanistycznego, gdzie wszystko jest spersonalizowane i indywidualne. Natomiast byłam na kilku słowiańskich ślubach, jeszcze więcej widziałam na nagraniach i mogę wymienić elementy, które często się powtarzają: ogień (jako kontakt z bogami, główne miejsce prowadzenia obrzędu, symbol domu i rodziny), miód pitny, składanie ofiar z plonów ziemi za pomyślność w małżeństwie, no i oczywiście przysięga. Rzadziej, ale jednak, pojawiało się też częstowanie gości kołaczem, wrzucanie wianków do wody (bądź ich palenie) czy zakrywanie głowy kobiety chustą.  

Jak wyglądała nasza Swaćba? 
Cudownie! O poprowadzenie obrzędu poprosiliśmy naszych bliskich znajomych, którym kultywowanie słowiańskich tradycji nie jest obce. Wiedzieliśmy, że Oni, jak nikt inny, uczynią ten dzień wyjątkowym. I absolutnie się nie pomyliliśmy.
 
Zaczęło się od wykupin. Mój przyszły mąż z obstawą drużbów negocjował z moimi druhnami cenę, za jaką może mnie mieć. W grę weszły pieniądze, biżuteria, ciastka (XD), miecz, jednak sukces przyniosła mu ofiarowana stadnina koni. Cel osiągnięty - młoda wyszła z domu. Jednak musieliśmy udowodnić, że jesteśmy dla siebie stworzeni, dlatego ja musiałam rozpoznać go po nosie, a on mnie po uchu - z zasłoniętymi oczami. Co więcej! Po akcji z macaniem się po głowach znowu zasłoniono mi oczy i postawiono przed torem przeszkód, który musiałam przejść wyłącznie pod dyktando przyszłego męża. Tor kończył się w miejscu obrzędowym. I w tym miejscu kończymy serię zabaw i wygłupów, a wchodzimy w poważne sprawy, czyli sam rytuał.
 
Na miejscu paliło się już ognisko. Żerca wytyczył krąg i oczyścił miejsce szałwią. Z ołtarzyka podnosił kolejne miski z ofiarami i, zaraz po pięknych przemowach na temat małżeństwa, wspólnego życia i miłości, składał je w ogień. W tle Ania przygrywała na harfie. Żerca związał nasze ręce i odczytał przepiękną przysięgę, którą mieliśmy powtórzyć.  
 
Tam, gdzie wysokie góry stoją, ja stoję. Tam, gdzie głębokie wody płyną, ja płynę. Dziś, niech mój dom będzie Twoim domem, a w moim życiu Twoje życie. Dziś niech me serce będzie Twoim szczęściem. Niech życie moje będzie Twoim życiem. W obliczu bogów, przodków i ludzi, którzy weselić się z nami będą przyobiecuję Ci zostać Twoim mężem/Twoją żoną, czynić nasze dni dobrymi, miłość naszą sycić, szczęście mnożyć i w trosce się wspierać.
 
Po czym zostaliśmy zaproszeni do wspólnego wypicia miodu oraz złożenia go w ogień. W tle cały czas Ania przygrywała Gröne Lunden Omni. A po skończonym obrzędzie czekało prawdziwe wesele: szampan, życzenia, biesiada, zabawa, tańce, tort. Mieliśmy nagłośnienie, catering, pierwszy taniec, słodki stół i księgę gości. Uprzedzając od razu pytania - nie leciały słowiańskie nuty, woleliśmy belgijkę i YMCA 😉 W trakcie mieliśmy również dla gości niespodziankę - koncert harfowy. 
W organizacji bardzo pomogli nam znajomi, którzy przed weselem przygotowywali z nami miejsce, a trakcie ogarniali jedzonko i muzykę. Jesteśmy im niezmiernie wdzięczni.
Tekst bez obrazu niewiele wnosi, dlatego z chęcią podzielę się zdjęciami z tego pięknego dnia. Zapraszam na krótki reportaż.
Zdjęcia zostały wykonane przez Kamila z Gruba Klisza
 
Czy Swaćba ma moc prawną?
W Polsce prawnie wiążący ślub to ślub cywilny lub ślub w jednym z 11 związków wyznaniowych. Śluby humanistyczne oraz jakiekolwiek inne religijne nie są uznane za wiążące i do bycia uznanym za małżeństwo w świetle prawa trzeba wziąć ślub cywilny. My ślub cywilny wzięliśmy tydzień wcześniej.
 
Czy warto?
Dość ogólne pytanie 😁 Natomiast jeśli tylko czujecie, że jest to coś dla Was, to warto. Pamiętajcie, że to Wasz dzień i powinien być taki jak Wy chcecie. Jeśli marzy Wam się bardzo tradycyjny, wręcz historyczny obrzęd w średniowiecznych ubraniach i pierwszy taniec do Percivala - zróbcie to. Jeśli marzeniem jest nowoczesny słowiański ślub, gdzie po ceremonii cywilnej idziecie na obrzęd przy ognisku a później do białego rana tańczycie do Zenka - zróbcie to. "Warto" wszystko co tylko Wam się zamarzy.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl